Budząc się dzisiejszego poranka, nie pomyślałem o zbliżającej się wielkimi krokami maturze, tylko złapałem swój telefon, i spojrzałem na najnowsze wiadomości sportowe.
Wieczne zapomnienie
Głównym tematem rozważań na rożnych portalach sportowych był sukces Kamila Stocha, zdobycie pucharu świata w skokach narciarskich, wcześniej dwa złote medale olimpijskie, ale tak o tym wszystkim wiemy, każdy zna nazwisko następcy “orła z Wisły” nawet jeżeli nie interesuje się sportem.
Rywalizację skoczków znam bardzo dobrze, odkąd tylko byłem w stanie pojąć o co chodzi w w tej całej zabawie(chodzi o wiek, miałem może 8-9 lat), dlatego tez zainteresowało mnie to że o godzinie 11 rozpoczyna się ostatni konkurs drużynowy sezonu zimowego – herbatka, śniadanko, fotel i zaczynamy ! z tego co zdążyłem wywnioskować na tle całego sezonu, obliczając skomplikowanymi wzorami matematycznymi wszystkie plusy i minusy, drużynę mamy raczej taką, na którą zdecydowanie można liczyć, takiej drużyny nie mieliśmy nigdy, zawodnicy skaczą równo, oczywiście uwzględniając umiejętności.. Wszystko to ogląda się przyjemnie reprezentanci kraju godnie reprezentują narodowe barwy. Jednak wszystko kręci się wokół mistrza, Kamila. Numer jeden wśród skoczków narciarskich, tylko o nim teraz się mówi, pisze, wszędzie widzimy w internecie zdjęcia, zasłużenie, bo sukcesy osiąga niewiarygodne. Ale nie o tym… Pamiętamy Adama Małysza? Oczywiście ! To on zapoczątkował wielkie sukcesy polski na skoczniach świata..
Tak, pamiętam.. 1972 rok.. Pamiętam z opowiadań i relacji chociażby komentatorów podczas zawodów, złoto olimpijskie Wojciecha Fortuny, owszem.. Ale według mnie to tylko dzieło przypadku, ogromne szczęście, jednorazowy błysk. Każde dziecko wie, kim był Adam Małysz, wiedzieć powinno.. Bo teraz pytając młodego adepta kto jest jego wzorem, odpowiadają chórem: KAMIL STOCH! i bardzo dobrze! ale. Wsłuchując się w relacje dziennikarzy sportów zimowych, coraz rzadziej słyszymy nazwisko Małysz. Czy nie jest tak że teraz, kiedy mamy nowy powód do dumy nie zapominamy powoli o tym, co było wcześniej? może nie do końca..
Ale popatrzmy na innych zawodników. Chociażby Simmon Amman czy Thomas Morgenstern, wciąż skaczący, ale juz mniej doceniani. Jeśli chodzi o Simona Ammanna, ci którzy interesują się skokami wiedzą, że szwajcarski zawodnik łapał kapitalną formę w sezonach olimpijskich czego dowodem są zdobyte cztery złote medale olimpijskie. Na igrzyskach w Soczi nazywany Harrym Potterem szwajcar nie był w stanie nawiązać walki nawet na jakikolwiek medal. Czy nie jest tak że przez to że Simmon na kolejnych już wszystko olimpijski nie był w stanie zdobyć po raz kolejny dwóch złotych medali nie czyni go mniej popularne świecie jak i w twoim kraju?
Czy Thomas Morgenstern, który z twojej karierze niejednokrotnie odnosił kontuzje poprzez upadki na skoczniach niejednokrotnie również nosił się z zamiarem zakończenia kariery, lecz ciągle wracał do skakania, tylko czy był dla kibiców tym samym wspaniałym zawodnikiem ? Ktoś go zastąpił. Na pewno dla jego fanklubu prowadzonego przez ojca Thomasa. Czy nie jest tak że ciesząc się obecnymi sukcesami zawodników zapominamy o tych którzy przynosi nam chwałę ci kiedyś? Według mnie to jest prawda, przykra prawda.
Właśnie obejrzałem ostatni skok Martina Kocha, był to bardzo dobry zawodnik lecz bez większych sukcesów nie licząc złota olimpijskiego w drużynie i kilku medalach zdobytych na mistrzostwach świata w lotach narciarskich.. Ale jeszcze bardziej możliwe jest to, ze i ten zawodnik odejdzie w zapomnienie.